Jak się zmotywować? O rozpraszaczach, które niszczą marzenia.

Dawno mnie tutaj nie było. Muszę przyznać, że stęskniłam się trochę za pisaniem. Szukałam motywacji? Ha! Jeśli jesteście ciekawi, jak to u mnie wygląda, to zapraszam do czytania.

Jak się zmotywować? Pytanie wydaje się banalne, bo przecież jeśli chcemy coś osiągnąć, to wystarczy robić rzeczy, które nas do tego celu przybliżą. Proste i logiczne. Niestety nie raz to czego chcemy, a to, co robimy naprawdę to dwie różne rzeczy.

jak się zmotywować

Skąd czerpać motywacje?

Nie ma magicznej rzeczy i magicznego zaklęcia, które sprawi, że nagle zacznie nam się chcieć. Znacie pewnie powiedzenie „chciałabym, żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce”. Tak jest przecież najłatwiej. Po prostu dać ponieść się tej „chwili” i nic nie robić. Po co się zmuszać do robienia czegoś, gdy jesteśmy zmęczeni.

Motywacja nie przyjdzie sama.

Wykłady motywacyjne, inspirujące książki, rozmowy z ciekawymi ludźmi nie sprawią, że już zawsze będzie nam się chciało. Ja sama często łapie się na tym, że dużo czasu spędzam na poszukiwaniu tzw. motywacji, niż na samym robieniu, a chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Najważniejsze to znaleźć coś, co chce się osiągnąć i małymi krokami do tego dążyć.

 

 

Nad moim łóżkiem wisi tablica korkowa. Mam na niej rzeczy, które po przebudzeniu napędzają mnie do działania lub po prostu „cieszą oko”. Zawiesiłam sobie na niej 4 punkty, których staram się trzymać.

 

  • Wyznacz cel
  • Podziel go na małe kroki.
  • Codziennie zrób cokolwiek.
  • Skreśl cel z listy.

 

Moim zdaniem, żeby osiągnąć zamierzony cel, po prostu trzeba robić, cokolwiek, ale robić, w tym kierunku, w którym chcemy iść. O wiele lepiej jest robić coś źle lub nie do końca „idealnie” niż nie robić wcale. Nie raz ludzie zniechęcają się do czegoś tylko dlatego, że nie wychodzi im to tak, jakby od razu chcieli, zapominają, że na wiele rzeczy potrzeba czasu. Jedną z moich największych motywacji są ludzie, którzy doszli do czegoś swoją ciężką pracą, którzy mówią o tym, że pracowali nad swoim sukcesem. Bardzo rzadko (albo wcale) zdarza się tak, że ktoś od razu odnosi sukces bez włożenia w to dużej ilości energii i swojego czasu.

 

 

 

Jak się zmotywować, gdy ciągle coś nas rozprasza? 

Ostatnio oglądałam bardzo ciekawy wywiad i dzięki niemu zrozumiałam, że nie potrzebujemy motywacji i złotego przepisu na to „jak się zmotywować”, żeby zacząć coś robić. Wystarczy nam nasza silna wola i umiejętność radzenia sobie z „rozpraszaczami”. Gdy naprawdę chcemy coś zrobić i poświęcić na to swój cenny czas powinniśmy postarać się, żeby nic nas nie rozpraszało. Jeśli robiąc coś, będziemy co chwile zerkać na telefon, czy telewizor nie poświęcimy tego czasu, który zagospodarowaliśmy sobie na wykonanie tej „rzeczy” w stu procentach tak jakbyśmy chcieli.

 

Jak działają rozpraszacze?

Na pewno nie raz złapaliście się na tym, że robiąc coś, co sobie zaplanowaliście (np. pisanie wpisu, rysowanie czy nauki nowego języka) zerkacie na telefon i nagle mija kilka lub kilkanaście minut, a wy przeglądacie tablice jakiegoś znajomego na Facebooku. To się dzieje nieświadomie. Musimy mieć również na uwadze to, że aplikacje w naszych telefonach są tak zaprogramowane, żebyśmy spędzali na nich jak najwięcej czasu. Warto o tym pamiętać i starać się nad tym panować. One mają nam pomagać w codziennym życiu i zapewniać rozrywkę, a nie być powodem tego, że nie rozwijamy i nie zbliżamy się  do osiągnięcia naszego wymarzonego celu.

 

 

Czy jest coś, co mnie „motywuje”?

Czy jeśli powiem, że tak to wyjdę na hipokrytkę? Przecież cały czas pisze o tym, że motywacja nie spłynie na nas z góry, tylko sami musimy o nią zawalczyć. Tak jest i tego się trzymam, uważam jednak, że warto pomagać sobie… optymizmem. O tak! To bardzo pomaga w działaniu i w dążeniu do osiągnięcia tego, co się chce. Ja staram się patrzeć na wszystko właśnie z dobrym nastawieniem. Wszystko, co do tej pory udało mi się osiągnąć, uważam, że swoją motywację. Udało mi się spełnić kilka z moich marzeń w tym jedno, o którym nie myślałam, że jest bardzo nierealne. Chodzi mi tutaj o mój wyjazd do Mediolanu, gdy trwał Fashion Week. To było dokładnie rok temu, a ja nadal cieszę się z tego, jak dziecko i cały czas myślami wracam do tamtych chwil. Byłam wtedy bardzo szczęśliwa i czułam coś, czego nie da się opisać słowami. Spełnienie marzenia zawsze jest super przeżyciem.

 

Czasami wystarczy tylko chcieć.

Wychodzę z założenia, jeśli się czegoś naprawdę chce, to wszystko jest możliwe. Jeśli rzeczy, które wydawały mi się tak odległe i nierealne nagle stały się rzeczywistością. Ja mogłam tego dnia, gdy pojechałam do Mediolanu po prostu odpoczywać po pracy i spędzić niedziele na leniuchowaniu i „odpoczywaniu”. Zamiast tego wybrałam przygodę, o której na pewno będę długo pamiętać. Wyspać się można kiedy indziej, na odpoczynek jeszcze przyjdzie czas, a marzenia są przecież po to, żeby je spełniać.

 

A wy znacie jakiś niezawodny sposób na to, jak się zmotywować?
Co Was motywuje do działania i spełniania swoich marzeń i celów w życiu?

 

❤ Podoba Ci się wpis? Udostępnij go u siebie. ❤


KOMENTARZE

  1. Ja zauważyłam, że mi więcej sił przybywa dopiero wtedy, kiedy robi się ładna pogoda. Niestety tyle różnych rzeczy na głowie. U mnie coś z pisaniem postów ciężko idzie.

  2. Masz rację rozpraszacze typu Fb czy Ig potrafią zabierać nam sporo czasu w ciągu dnia. Ja wyciszam powiadomienia z moich social mediów i dzięki temu mam czas na planowanie i realizację wytyczonych celów

  3. Ja po prostu wstaję i zabieram się od razu do pracy. dzięki temu że robię to co lubię nie muszę się specjalnie motywować.

  4. Co jak co, ale ostatnio nie brakuje mi energii! <3 Czuję, że to będzie piękny rok, człowiek od razu nabiera pozytywnego myślenia, chcę działać i dążyć do wyznaczonych życiowych założeń.
    Pozdrawiam serdecznie!

  5. Bardzo ciekawy wpis. Ja niestety mam małego rozpraszacza w domu i ciężko się skupić.

  6. Zgadzam się w 200% z każdym słowem! Trzeba wyznaczać cele, realne cele, a później do nich krok po kroku dążyć. 😉 Co do rozpraszaczy – ja zaczęłam od całkowitej rezygnacji z niektórych z nich i to całkiem nieźle działa. Nie będę się oszukiwać, że nie będę wchodzić na facebooka, skoro i tak wiem, że to zupełnie nierealne choćby dlatego, że prowadzę tam stronę swojego bloga, a poza tym, może to niepopularne, ale ja ten serwis naprawdę lubię. Za to na przykład spokojnie mogłam zrezygnować z gier na telefonie – wszystkie usunęłam.

Zostaw swój komentarz.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

M A Ł G O R Z A T T