Zamek Orawski na Słowacji.

Uwielbiam zamki. Ten o którym dzisiaj będę pisać naprawdę przypadł mi do gustu. Jest to Zamek Orawski na Słowacji. Muszę przyznać, że dowiedziałam się o nim przez przypadek. Ale przypadki przecież nie istnieją no nie?

Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy. *

Jak fajnie jest w końcu napisać post! W końcu się za to zabrałam. Mam tyle zaległości, że aż sama nie mogę uwierzyć. Mam pomysły i plany na wpisy ale najzwyczajniej w świecie nie mam czasu, żeby usiąść i w spokoju napisać. Jak wiecie nie chce pisać byle jak i o byle czym dlatego, jak możecie zauważyć, ostatnio posty pojawiają się rzadziej. Mam zamiar zmienić to w maju! Bardzo lubię do Was pisać i jest mi naprawdę miło gdy czytam Wasze komentarze. Widzę, że jesteście ze mną i podoba się Wam to co robię. Bardzo dużo to dla mnie znaczy.
Nie przedłużając już tego jakże ciekawego wstępu, chciałabym przejść do dzisiejszego tematu. Jakiś czas temu mój mężczyzna wpadł na pomysł, żeby odwiedzić to ciekawe miejsce na Słowacji. Oboje bardzo lubimy zamki i uwielbiamy podróżować.
Tym razem padło na Zamek Orawski na Słowacji.

Zamek Orawski na Słowacji, górujący nad miejscowością o nazwie Orawskie Podzamcze. Wznosi się na skale, 112 metrów nad lustrem rzeki Orawy.

zamek orawski na słowacji

Nie udało się nam wejść do środka zamku ponieważ trafiliśmy akurat na sezon gdy był zamknięty. Nie żałujemy jednak! Fajnie było zobaczyć chociaż jego mury, robią wrażenie. Może kiedyś uda nam się tam wrócić i zwiedzić go również wewnątrz.

 

HISTORIA ZAMKU ORAWSKIEGO

Muszę przyznać, że wcześniej nie interesowałam się jego historią ale przygotowując się do napisania tego wpisu przeglądałam informacje zamieszczone na Wikipedii. Bardzo zaciekawiła mnie legenda dotycząca jego powstania, jeśli Was również interesuje zapraszam do przeczytania, a jeśli nie to wystarczy pominąć.

zamek orawski na słowacji

 

→ Kto Postawił Zamek Orawski? 

Było to dawno, dawno temu, kiedy to niejaki Marek przyszedł na Orawę w miejsce, gdzie obecnie stoi orawski zamek. Popatrzył na stromą skałę i pomyślał, że nawet gdyby potrzebował pomocy diabła, to wybuduje tu zamek.

 

Gdy to tylko pomyślał, odezwał się koło niego głos, który mu przyrzekł pomoc przy spełnieniu jego marzeń. Jednak pomoc nie miała być za darmo. Wiadomo – każdy czart chce za swą pomoc cyrograf na duszę osoby, która tę pomoc otrzymuje. Marek się trochę wystraszył czarta, ale nabrał odwagi, bo pomyślał, że może diabłu nie uda się do końca spełnić warunków umowy. Umowa opiewała na to, że za siedem dni i siedem nocy zamek ma stanąć, a diabeł wtedy będzie mógł przyjść po jego duszę po siedemdziesięciu latach.

 

Czart przystał na Markową ofertę i zabrał się z werwą do roboty. Pracował ciężko, włóczył głazy całymi dniami i nocami, ale musiał uważać, aby budowla mu nie wpadła do rzeki, płynącej poniżej Orawy. Skała zamkowa była wysoka i nachylona w jedna stronę, a głazy potrzebne do budowy musiał przynieść z daleka. Marek z obawą doglądał pracę diabła i powstające mury zamku. Bo im bardziej bryła budowli rosła, tym większe miał obawy co do tego, że jednak będzie musiał iść do piekła. Wtedy to zwrócił się do Pana Boga i zaczął go prosić, aby go przed tym uchronił. Czart stawiał dalej i już się cieszył, że przysporzy piekłu jeszcze jedną duszyczkę.

 

Kiedy jednak kończyła się siódma noc, zamek był prawie gotowy tak, że pozostało już niewiele do zakończenia. Czart chciał jeszcze jeden wielki głaz donieść, ale gdy przybliżał się do zamku, ostatkiem sił dźwigając głaz, usłyszał pianie koguta, oznajmiające ranek ósmego dnia. W gniewie na zmarnowaną szansę na duszę rzucił skałę do wody, gdzie została do dziś, a ludzie nazwali ją Markową Skałą. A Markowi pozostało skończyć zamek własnymi już siłami. Inna legenda, o której wspomina Andrzej Komoniecki, w pisanej przez siebie kronice miasta Żywca „Chronografia albo Dziejopis Żywiecki” przypisuje budowę zamku templariuszom, aczkolwiek jej nie przytacza.

źródło: Wikipedia

 

Uwielbiam takie spontaniczne wyjazdy. Cieszę się, że mam taką możliwość i podróżuje. Czasami wystarczy tylko dobry pomysł i można fajnie (i nie drogo!) spędzić dzień, zamiast leniuchować w domu. Co prawda, nie twierdze, że leniuchowanie jest w stu procentach złe (bo każdy powinien od czasu do czasu odpocząć!) ale podróżowanie daje mi mega satysfakcję i uczucie, że coś ciekawego udało mi się zrobić. Po takim dniu super mi się zasypia bo wiem, że był on dobrze spędzony.

 

zamek orawski na słowacji

Zapraszam Was na mojego Instagram’a. Osoby, które mnie obserwują już wcześniej widziały gdzie byłam.

Mam nadzieje, że fajnie spędzacie majówkę. Ja odpoczywam i mam się dobrze.

* cytat: Martyna Wojciechowska

 

 

❤ Podoba Ci się wpis? Udostępnij go u siebie. ❤


KOMENTARZE

  1. Nigdy nie byłam na Słowacji, a już wiele razy słyszałam, że to ciekawy, pełen zagadek kraj 🙂
    Może warto się tam wybrać przy najbliższej okazji 🙂
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie

  2. fajny ten zamek 🙂
    Spodobał mi się musze się tam kiedyś wybrać i zobaczyć go również wwewnątrz:)
    pozdrawiam
    body-and-hair-girl.blogspot.com

  3. Swietne miejsce wybrałaś na wycieczkę osobiście nigdy tam nie byłam, ale w niczym nie przeszkadza poznać nowe miejsca! Skoro wiesz jak tanio podróżować to może zrobisz o tym osobny wpis? 😉

  4. Wspaniały zamek, robi wrażenie 😉 Wygląda jak kadr z Wiedźmina. Z Austrii mam stosunkowo blisko, więc pewnie się tam wybierzemy. Zwłaszcza, że towarzysz mojej wyprawy jest imiennikiem budowniczego zamku i może sam będzie chciał poszukać owego czarta ;DD

  5. również uwielbiam podróżowanie- daje mi to ogromną satysfakcję. Dużo większą niż leniuchowanie 😉
    jeśli chodzi o sam zamek- piękny, choć wygląda dość mrocznie. Z legendą zapoznam się z przyjemnością 🙂 być może nawet uda mi się odwiedzić to miejsce w najbliższym czasie 🙂

Zostaw swój komentarz.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

M A Ł G O R Z A T T